We wtorek faktycznie droga została utwardzona. Warstwa wierzchnia po zebraniu koparką wylądowała u mnie w rowie wokół domu. Komunalni mieli blisko, a ja tym sposobem mam obsypaną większą część domu. Koparkowy wybrał też rów i woda popłynęła do domu 4-centymetrowym peszlem. Dziś założyłem licznik. Nawet nic nie przecieka 🙂
Koparkowy na mój koszt pomagał też przy utwardzaniu drogi w zamian za co wynegocjowałem wybranie i utwardzenie zatoczki pod samochód. Sołtys stwierdził, że to uczciwa propozycja, więc problem miejsca do parkowania mam rozwiązany.
Wczoraj koparkowy wybrał dziurę pod oczyszczalnię ścieków. Niestety zawaliła spedycja i zamiast osadnika i reaktora przyjechał sam osadnik. Nikt nie raczył też poinformować instalatora o tym fakcie i się chłop przejechał z Gliwic po to aby mnie poznać 🙂 Ale i tak wyszło dobrze, bo nie byłoby z kim tych zbiorników taszczyć. A tak we wtorek powinni być i ludzie i reaktor. Przy wybieraniu ziemi udało nam się uszkodzić rurę GWC. Na szczęście to tylko kanał dla powietrza, więc po założeniu opaski z kawałka rury wszystko jest OK.
Po zakopaniu oczyszczalni pozostanie do wybrania reszta GWC, ale z tym nie mam presji. Jak się uda to będzie fajnie, jak nie, zrobię to wiosną. Dziewczynom udało się praktycznie skończyć upychanie wełny, zostało pół stropu pod parterem zapchać wełną siódemką i jakieś braki w dachu. W przyszłym tygodniu zaczynam zabawę w instalacje i ruszt pod kartongipsy. Powoli zaczyna majaczyć w tle etap “wykończeniówka” – chyba wiem dlaczego tak to się nazywa, koncertowo wykańcza finansowo.
Fotek nie będzie, bo szkoda mi aparatu na obłapianie go rękami w glinie. A jak ręce czyste to casu ni ma.
Add comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.