Jak w domu są drzwi wewnętrzne, to jakoś tak milej się człowiek czuje.

W wiatrołapie też wyładniało. Chodniki w IKEA kosztują kilka dukatów, te od Mamy są bezcenne i na zamówienie 😉

Schody obite wykładziną z odzysku. Wyszły bardzo fajnie.

Łazienka doczekała się w końcu kabiny, pamiętajcie dziateczki: jak brodzik jest 80×80 – zasłonka to ZŁOOOO!

W kuchnii mamy też spiżarnię, w sensie ścisłym to pod kuchnią.

I na koniec najlepsze: firanki od Anki. Szwagierka jest krawcową, i to z tych bardziejszych: z talentem i wyobraźnią. W prezencie od rodzeństwa Małżonki dostaliśmy firanki do wszystkich . Tu salonowe i Weroniki.


Spadam wieszać żyrandole. Taras, że względu na pogodę, czeka na cyklinowanie. Cykliniarkę pożyczyłem od kierownika budowy. Konkretna z 1972 made in Poland.
Add comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.